ARTYKUŁY
FACEBOOK

Skontaktuj się z nami

KONTAKT
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

panasewicz      Moje wspomnienie o straży pożarnej w Niepokalanowie. Był rok 1971, miesiąc maj, godzina 16:00 kiedy zapukałem do furty klasztornej w Niepokalanowie. Okienko otworzył miły szczupły zakonnik i powiedział do mnie: „czy wstępujesz do naszego zakonu?”, odpowiedziałem: „tak” i pokazałem mu dokumenty ze zgodą na moje przyjęcie do zakonu, napisaną przez ojca prowincjała. „Proszę poczekać, zadzwonię do ojca magistra”. O magister, szczupły, wysoki, który opiekował się postulatami, przyszedł po mnie za pół godziny, więc musiałem się pożegnać ze szwagrem Piotrkiem który razem ze mną przyjechał. Szwagier odjechał a ja z ojcem magistrem Leoncjuszem, bo takie miał imię zakonne, poszedłem do domu gdzie mieszkali postulanci. Po rozmowie poszliśmy zwiedzać klasztor, nie będę opisywał szczegółowo, ale tak z grubsza zobaczyłem kaplicę klasztorną nad kuchnią -  tam też mieścił się postulat braci,  Misterium Męki Pańskiej, Panoramę Tysiąclecia, kaplicę św. Maksymiliana i jego celę, no i na końcu remizę straży pożarnej. Byłem tym wszystkim bardzo zachwycony ponieważ klasztor w Niepokalanowie był samowystarczalny, posiadał piekarnię, bracia wyrabiali medaliki, czy też własne wędliny. To wszystko było dla mnie - młodego człowieka - bo miałem wtedy tylko 17 lat. I tak powoli zacząłem wchodzić w rytm klasztoru.

      Było nas wtedy około 30 postulatów. Było dużo cichej modlitwy w spokoju i ciszy, czułem się naprawdę człowiekiem szczęśliwym. Pokochałem Niepokalanów, pokochałem moich bliskich współbraci a najwięcej kochałem i kocham nadal Boga, Matkę Niepokalaną i św. Maksymiliana założyciela klasztoru. Wielkiego klasztoru który jest słynny na cały świat. Po miesiącu pobytu w klasztorze powoli też zacząłem pełnić swoje obowiązki, pracowałem w wielu działach, między innymi w dziale mechanicznym, w kuchni, trochę też w drukarni która była małą poligrafią u brata Ignacego. Pomagałem mu przy tym, a była to jedna drukarnia która mieściła się w piwnicy domu rekolekcyjnego pierwszego.

      Po pewnym czasie spotkała mnie niespodzianka, mianowicie spotkał mnie brat Cherubin i jak się później okazało był znakomitym strażakiem. Każdy postulant mógł być zapisany do straży w Niepokalanowie. Także ja zostałem zapisany i tak się zaczęła moja przygoda w służbie Bogu i ludziom. Mieliśmy specjalne lekcje prowadzone przez brata Cherubina a potem szkolenie. Poznawaliśmy po kolei sprzęt pożarniczy, sikawki, motopompy, no i samochód którym był na tamte czasy Star 21. Był wyposażony w bak na wodę, w bosaki i węże, razem z prądnicą, no i pomieszczenie dla braci strażaków. W tamtym czasie było nas sporo, mogliśmy jeździć do pożaru nawet na dwie zmiany, a było nas około 30 braci. Ubiór strażacki był skromny, składał się z habitu (trochę krótszego) i z czarnego zwykłego fartucha który był przepasany pasem z toporkiem, na głowie był metalowy błyszczący hełm, na nogach dobre obuwie letnie i zimowe. 2016 02 24 09 28 35 009Panowała między nami miłość bratnia, uśmiech na twarzy, cieszyliśmy się że  niesiemy bezinteresowną pomoc naszym bliźnim za furtą. Po upływie jednego roku służby w straży w Niepokalanowie musiałem wyjechać na jeden rok do klasztoru w Łagiewnikach koło Łodzi by rozpocząć jednoroczny nowicjat. Wyjechało nas sześciu braci zakonnych. Był to nowicjat połączony razem z naszymi klerykami. Magistrem naszym był już nieżyjący Ojciec Augustyn Januszewicz, późniejszy biskup na misjach w Brazylii. Po rocznym nowicjacie złożyliśmy profesję czasową 1972 roku i cała nasza szóstka wróciła do naszego kochanego Niepokalanowa gdzie nadal pełniliśmy służbę w OSP Niepokalanów. Zaraz po powrocie z Łagiewnik, zostaliśmy wysłani we dwóch, to znaczy ja i br. Władysław Sokołowski na dwa tygodnie do Mińska Mazowieckiego by zdobyć kurs obsługi motopompy, który ukończyliśmy wynikiem pozytywnym, czyli bardzo dobrym. Na kursie było nas wszystkich razem ze strażakami świeckimi około 20 osób. Dostaliśmy wszyscy zielone mundury i czapki rogatywki z orzełkiem. Chodziliśmy na posiłki do specjalnej restauracji strażackiej. Było naprawdę miło. Dostałem 10 punktów za prawidłowe zwijanie węży - nie po ziemi ale w rękach z podrzutem. Gdy poznawaliśmy przekrój motopompy nagle usłyszeliśmy wycie syreny. Z sali wykładowej zjechaliśmy ślizgiem prosto do samochodów, już wtedy nowoczesnych i pojechaliśmy na pole w pobliżu lasu. Okazało się że trzeba było podać pianę z działka do filmu „Potop”, tak znanego nam dzisiaj. Rozmawialiśmy nawet ze znanymi aktorami jak Daniel Olbrychski i Tadeusz łomnicki. To było dla nas piękne przeżycie. Po dwóch tygodniach wróciliśmy do Niepokalanowa a wszystko to po to żeby umiejętnie obsługiwać motopompę. Obsługiwałem ją sam przez kilka lat. Pamiętam że aby ją uruchomić ciągnęło się mocno za mocny pasek, wtedy silnik zaczął pracować. Dobrze też pamiętam jak pojechaliśmy Starem 21 do  pożaru w Sochaczewie. Palił się tam sklep wielobranżowy z żywnością, alkoholem, z telewizorami. Wszystko mocno trzaskało. Było wiele zastępów straży pożarnej, chciałbym zaznaczyć że było to zimą, był wtedy stan wojenny, bardzo ważna data historyczna już dla dalszych pokoleń. Pożar opanowaliśmy po 12 godzinach. Straty były ogromne ale cóż, ogień nie żartuje. Był wtedy duży mróz a brat Cherubin okrywał nas ciepłymi kożuchami które zimą woziliśmy w samochodzie. Jeśli chodzi o naprawę usterek w Starze 21, to zajmował się nimi brat Wiesław Harasimiak który był bardzo dobrym mechanikiem.
2016 02 24 09 28 35 011      Pamiętam też jak jeździliśmy nad rzekę Bzurę wyławiać topielców tą starą krypą która dłuższy czas stała na naszym stawie rybnym mieszczącym się za ołtarzem polowym. Rzeka była rwąca więc trzeba było wiele umiejętności żeby sprytnie płynąć i szukać topielca. Łódka była przywiązana długimi linami na lewy i prawy brzeg. Druhowie którzy byli na brzegach trzymali łódź na tych linach żeby nas woda nie poniosła ale udało nam się znaleźć i wyłowić dwóch młodych topielców bosakiem. Przez ten 15 letni czas w straży napatrzyłem się ludzkiej rozpaczy i smutków, trzeba było ich pocieszać, zawsze po skończonej akcji była modlitwa za pogorzelców czy też za rodziny i tych którzy się utopili. Takich dramatów było więcej.
      Pamiętam też, choć nie wiem w którym to roku było, chyba bodajże 1979 kiedy to z rana spadł rzęsisty deszcz, po prostu ulewa. Przyszedł właśnie do furty nasz sąsiad z pobliskiej restauracji „Jubilatki” i prosił żebyśmy go ratowali bo ich zalewa woda. Wypompowaliśmy wodę z piwnicy. Mieliśmy w tamtym czasie dużą motopompę, tak zwaną „Angielkę”, nie wiem czy jest dalej. Tą motopompą wypompowaliśmy wodę z piwnicy, zajęło nam to dużo czasu bo aż do wieczora. Po pracy dostaliśmy obfitą kolację w restauracji, Właściciel był nam bardzo za to wdzięczny. Było nas tam trzech, brat Wiesław Ja i brat Lucjan. Dla mnie była to służba Bogu i ludziom, po to jesteśmy żeby nieść pomoc, w każdym przypadku ludzkiego nieszczęścia i modlić się za nich. To bardzo ważny mój obowiązek, jak każdego z nas, na pierwszym miejscu służba Bogu i naszym bliźnim.
pap001      Bardzo mocno utkwił mi w pamięci czas kiedy braliśmy jako strażacy udział w pielgrzymce Jana Pawła II do Polski. Polegało to na tym że w Warszawie na ul. Miodowej pilnowaliśmy w dzień i w nocy porządku i bezpieczeństwa. Podobnie było jak Ojciec Święty Jan Paweł II był w Niepokalanowskim klasztorze. Spotkanie z Nim to jedno z najpiękniejszych moich wspomnień.
      Jeżeli chodzi o moją służbę w straży niepokalanowskiej to najpierw otrzymałem odznakę „wzorowy strażak”, potem stopniowo „wysługa 5 lat”, następnie 10 lat, 15 lat i po 15 latach służby w straży zakończyłem swoją służbę. Było to w latach 80., ze względu na zmianę obowiązków klasztornych, nie miałem żadnych możliwości pogodzenia tych obowiązków bo zostałem przeniesiony na nocny dyżur na furcie klasztornej a przecież po takim dyżurze trzeba trochę odpocząć. Po blisko 40 latach służby w straży nadal jestem członkiem ale już nieaktywnym z powodu choroby nóg ale honorowym, wspierającym moich współbraci strażaków. Zawsze co roku jestem zapraszany na zebrania walne straży OSP Niepokalanów i mam głos czynny. To co mi zostało w pamięci starałem się w miarę spisać i ocalić od zapomnienia zostawiając te wspomnienia tym którzy będą pracować w straży dla Boga i bliźniego. Cieszę się na widok nowoczesnego samochodu i sprzętu pożarniczego, jest to kontynuacja i dalszy ciąg tego, co myśmy, czyli moja grupa braci, przez blisko 40 lat robili.
      Jestem dumny z naszej straży a przede wszystkim z moich współbraci druhów. Dziękuję wam że jesteście, że nasza straż odnosi sukcesy. Gwardia naszych strażaków, także tych już nieżyjących to: br. Cherubin, br. Wiesław, br. Lucjan, br. Jarosław, br. Samuel, br. Stanisław Jędrzejczak - wieloletni naczelnik i wielu, wielu innych.
      Niech te moje wspomnienia o naszej straży pożarnej będą moją wdzięcznością i modlitwą za wszystkich druhów żyjących i nieżyjących, nie liczyłem ile my wyjeżdżaliśmy do pożarów ale na pewno było tych wyjazdów bardzo dużo. To tyle ile pamiętam z tamtych lat 70. i 80.

      Szczęść wam Boże kochani bracia strażacy! Wspieram was codziennie cicho modlitwą aby dobry Bóg dopomagał wam w walce z pożarami i żywiołami. Z Bogiem i z szacunkiem - brat Jan Panasewicz.

 

 

WYDARZENIA
     • Akcje

     • Inne wydarzenia
     • Podsumowanie roku
     • Archiwalne

GALERIA
     • Akcje ratownicze

     • Ćwiczenia
     • Okolicznościowe
     • Zabytki
     • Humor
     • Nasze filmy
     • Filmy akcje
     • Filmy okolicznościowe
     • Filmy pozostałe

 SKŁAD
      • Skład jednostki

      • Członkowie honorowi
      • Nasi Sponsorzy

SPRZĘT

      • Pojazdy
      • Osprzęt

HISTORIA

      • Początki OSP
      • Muzeum
      • Dawne akcje
      • Chronologia
      • Biblioteka strażacka

ARTYKUŁY


Copyright © 2023. OSP Niepokalanów.

Autor: dh br. Marek Gąsiorowski    Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

plakietka2

Designed by Shape5.com


OSP Niepokalanów, ul. M. Kolbego 5

96-515 Teresin

e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

tel. br. J. Kulak: 602683964

tel. furta klasztorna: 468642222

Nr konta: BS./Teresin

47-9284-0005-0007-

8605-2000-0010


Wspierają nas:

 

 

Przewiń do góry s5_scroll_arrow.png