Fragment książki "Na Przestrzeni 83 lat" br. Jarosława Nowakowskiego i o. Wiesława Koca.
Rok 1939
Noc... luty.
Mieszkańcy Niepokalanowa śpią po żmudnej pracy całodziennej, tylko stróże chodzą po terenie odziani w ciepłe kożuchy i buty ze słomy. Chodzą po terenie, gdyż mróz jaki jest w tym miesiącu nie pozwala na dłuższe stanie lub siedzenie.
— Czy widziałeś światło jakieś obok elektrowni?
— Ktoś tam chodzi na pewno – zagadnął drugi.
— Chodźmy zobaczymy!
Wtem błysnęło się po raz drugi i trzeci.
— Chodźmy zobaczymy, ale biegiem.
I pobiegli do elektrowni szukać sprawców tajemniczych błysków. Obeszli dookoła i nic podejrzanego nie znaleźli. Jeden z nich spojrzał do góry i zauważył na strychu w oknie czerwone światło migoczące. Szybko skoczyli na strych po schodach, a tu gryzący dym zagrodził im drogę.
— Pożar, krótkie spięcie.
— Szybko idź alarmować straż.
Godzina 2.30. Nocną ciszę przerwały nagle gongi pożarowe. W mgnieniu oka przybiegają bracia strażacy. Jedni biegną do remizy po sprzęt, inni wprost z gaśnicami na wroga. Nieprzyjaciel tak szybko objął cały strych, że wyładowanych kilka gaśnic nie przyniosły żadnego skutku. W tymże czasie uruchomiono motopompę od stawu odległego o 50 metrów i zaatakowano ognistego smoka na strychu z drabiny „Szczerbowskiego”. Tak wzięty nieprzyjaciel w dwa ognie krzyżowe ustąpił z pola bitwy. Zacięta walka trwała 20 minut.
Po takim ataku oglądaliśmy pobojowisko i oczom naszym ukazała się teraz dopiero prawdziwa groza, dosłownie cały strych elektrowni zwęglony. Jest to już drugi pożar w tej samej elektrowni, dookoła opalona stoi jednak i świadczy o walce, jaką tu toczyli strażacy.
Zebranie Zarządu odbyło się na początku roku. O. Krystyn wygłosił przemówienie:
My jako członkowie MI mamy obowiązek szerzenia idei Niepokalanej. Do tego celu służą nam środki materialne i duchowe. Środki materialne mają wykryć wartość w spełnianiu codziennych obowiązków. Do walki ze strasznym żywiołem jaki jest ogień, powołane są straże pożarne i wy macie szczęście walczyć pod sztandarem św. Floriana. Walka ta jest bardzo trudna, to też potrzebne są do tego narzędzia. Na pierwszym planie są hełmy, które chronią głowę przed żarem i uderzeniem spadających belek. Ma on jeszcze inne zadanie duchowe i moralne, że członek noszący hełm jest prawego charakteru!
Odbyło się poświęcenie 13 nowych hełmów, zostały one przydzielane dla I plutonu.
W dwa miesiące później zostały zakupione drugie 11 hełmów, 60 m. węża i dwie linki.
Wiele pracy nagromadziło się w bibliotece i kancelarii. Br. Jarosław i br. Cherubin często pracują w nocy, aby te zaległości zmniejszyć.
Dołączyli się później do tej pracy br. Maciej i br. Symplicjusz.
Do Częstochowy na zjazd strażactwa Polskiego pojechał br. Salezy i br. Jarosław.
Rozpoczęto w lipcu kurs II stopnia u nas, wzięło w nim udział 23 członków z naszej straży.
Sierpień 1939 rok nastroje wojenne, transporty wojsk na zachód.
1 września – wojna!
Zaczął się nowy okres pracy ciężkiej i pod znakiem zapytania?
5 września o godzinie 12.20 samoloty niemieckie ostrzeliwały z broni pokładowej ludzi pracujących w polu w Teresinie, bomby zrzucone wznieciły pożar.
Niestety dostaliśmy rozkaz od N. O. Prowincjała aby z Niepokalanowa bracia rozeszli się do swych stron rodzinnych, bo tu w klasztorze jest nas za dużo i może być różnie.
Z chwilą rozpoczęcia się wojny podzielono straż na plutony i rozrzucono plutony w różnych punktach klasztoru. Pierwszy pluton otrzymał siedzibę obok refektarza pod dowództwem br. Jarosława. Drugi pluton w remizie pod dowództwem br. Nikodema. Samoloty latały bez przerwy.
Zakonnicy, którzy zostali w klasztorze, zaraz po wkroczeniu Niemców zostali wywiezieni do obozu. W klasztorze Niemcy pozostawili tylko dwóch braci. Po trzech miesiącach zabrani do obozu bracia wrócili, klasztor znów zatętnił życiem.
Niektórzy bracia strażacy mieszkali w pobliżu klasztoru i wpadali czasem, by coś zabrać lub schować. Br. Cherubin zaopiekował się kroniką strażacką, br. Marek książkami z biblioteki, br. Symplicjusz, br. Aleksy i br. Joachim pozbierali sprzęt strażacki.
Nastał teraz nowy etap pracy pod czujnym okiem okupanta.
Pozbierano zniszczony sprzęt i przeprowadzono szczegółowy remont. Większość uzbrojenia osobistego zginęła lub została zniszczona. Motopompa zdekompletowana, pozostała tyko sikawka ręczna i trochę węży tłocznych.