Artykuły Różne
Fragment książki "Na Przestrzeni 83 lat" br. Jarosława Nowakowskiego i o. Wiesława Koca.
Rok 1940 - 1942
W klasztorze na klerykacie mieszkali ludzie wysiedleni z terenów zachodnich. Oni to zaprószyli ogień. Nie było czym gasić, bo sprzęt był zdekompletowany. Pożar ugaszono gaśnicami. Z kilkudziesięciu toporków pozostało tylko trzy, brak było nowych hełmów i wiele pasów. Stan straży w 1940 wynosił 25 braci strażaków.
- Szczegóły
- Odsłony: 378
Czytaj więcej: • Minerva, początki służby i czas okupacji - fragment książki
Fragment książki "Na Przestrzeni 83 lat" br. Jarosława Nowakowskiego i o. Wiesława Koca.
Rok 1944 - 1945
Pod koniec maja było bardzo ciepłe +28 C. spodziewaliśmy się gości z Warszawy, lecz jeden ze strażaków powiedział, że dzisiejszy dzień nie dla gości, tylko szykować się de pożaru i długo nie trzeba było czekać, w parę gadzin później przepowiednia sprawdziła się.
Jeden ze strażaków bawił w remizie II plutonu, gdyż zaległości kancelaryjne nie dawały mu spokoju i chciał z nimi skończyć.
Przysiadł więc i pracuje, a na sercu robi się lżej, gdy stosy topnieją, aż tu puk, puk w drzwi.
- Szczegóły
- Odsłony: 406
Czytaj więcej: • Bombardowanie Niepokalanowa - fragment książki
Fragment książki "Na Przestrzeni 83 lat" br. Jarosława Nowakowskiego i o. Wiesława Koca.
Rok 1939
Noc... luty.
Mieszkańcy Niepokalanowa śpią po żmudnej pracy całodziennej, tylko stróże chodzą po terenie odziani w ciepłe kożuchy i buty ze słomy. Chodzą po terenie, gdyż mróz jaki jest w tym miesiącu nie pozwala na dłuższe stanie lub siedzenie.
- Szczegóły
- Odsłony: 342
Moje wspomnienie o straży pożarnej w Niepokalanowie. Był rok 1971, miesiąc maj, godzina 16:00 kiedy zapukałem do furty klasztornej w Niepokalanowie. Okienko otworzył miły szczupły zakonnik i powiedział do mnie: „czy wstępujesz do naszego zakonu?”, odpowiedziałem: „tak” i pokazałem mu dokumenty ze zgodą na moje przyjęcie do zakonu, napisaną przez ojca prowincjała. „Proszę poczekać, zadzwonię do ojca magistra”. O magister, szczupły, wysoki, który opiekował się postulatami, przyszedł po mnie za pół godziny, więc musiałem się pożegnać ze szwagrem Piotrkiem który razem ze mną przyjechał. Szwagier odjechał a ja z ojcem magistrem Leoncjuszem, bo takie miał imię zakonne, poszedłem do domu gdzie mieszkali postulanci. Po rozmowie poszliśmy zwiedzać klasztor, nie będę opisywał szczegółowo, ale tak z grubsza zobaczyłem kaplicę klasztorną nad kuchnią - tam też mieścił się postulat braci, Misterium Męki Pańskiej, Panoramę Tysiąclecia, kaplicę św. Maksymiliana i jego celę, no i na końcu remizę straży pożarnej. Byłem tym wszystkim bardzo zachwycony ponieważ klasztor w Niepokalanowie był samowystarczalny, posiadał piekarnię, bracia wyrabiali medaliki, czy też własne wędliny. To wszystko było dla mnie - młodego człowieka - bo miałem wtedy tylko 17 lat. I tak powoli zacząłem wchodzić w rytm klasztoru.
- Szczegóły
- Odsłony: 442
Któregoś dnia w październiku brat Cherubin i brat Czesław powiedzieli nam że mamy pionierskie zadanie, mianowicie mamy pojechać samochodem, już nowszym, na miodową do Księdza Prymasa Wyszyńskiego. Zabraliśmy ze sobą grabie, piły i nożyce do cięcia bo trzeba było wykarczować niepotrzebne drzewa i krzaki w parku prymasowskim. Kiedy zajechaliśmy na miejsce przywitał nas Prymas Wyszyński a potem zabraliśmy się dziarsko do pracy. Po 4 godzinach park był uporządkowany.
- Szczegóły
- Odsłony: 347
Czytaj więcej: • Wspomnienie o Bł. kard. Stefanie Wyszyńskim
Br. Cherubin rozumiał niezwykłą wagę niesienia pomocy ludziom gdy dotknęła ich jakaś klęska czy katastrofa, na przykład pożar. Dlatego dokształcał się i doskonalił a zarazem uczył nas młodych strażaków rynsztunku. Jego zapał został dostrzeżony i powierzono mu funkcję instruktora Młodzieżowej Drużyny OSP. Dźwięk syreny strażackiej wyzwalał w Nim zachowania nieprzeciętne, szedł tam gdzie było źródło niebezpieczeństwa, nie zważając na nic i na nikogo, również na siebie. Był bardzo odważny a zarazem skuteczny.
- Szczegóły
- Odsłony: 340
Na początku chciałbym wyjaśnić że w czasie wizyty Papieża w Niepokalanowie pełniłem obowiązki naczelnika Ochotniczej Straży Pożarnej, dlatego mogę podać większość wspomnień i zadań naszej straży. Pewnego dnia do Niepokalanowa przyszła wiadomość że podczas pobytu Ojca Świętego w Polsce, Papież odwiedzi Niepokalanów. W klasztorze zapanowało radosne poruszenie. Przybycie Jana Pawła II do Niepokalanowa miało być dziękczynieniem Bogu za dar kanonizacji Świętego Ojca Maksymiliana i wyniesienia go do chwały ołtarzy w dniu 10 października 1982 r. w Rzymie. Teraz było już pewne że klasztor musi się dobrze przygotować do wielkiej uroczystości. Trzeba było uporządkować teren, zrobić ogrodzenia na poszczególne sektory, zbudować most na Teresince, wybudować drogą asfaltową a przede wszystkim zbudować ołtarz polowy przy cmentarzu klasztornym. Władze państwowe z Biura Ochrony Rządu zorganizowały spotkanie z ojcem gwardianem, o. Januszem Głazowskim oraz innymi ojcami i braćmi aby omówić ważne obowiązki związane z wizytą, jakie mieliśmy pełnić.
- Szczegóły
- Odsłony: 362
Czytaj więcej: • Spotkanie z Ojcem Świętym w dniu 18 czerwca 1983 roku
Był czwartek, 11 maja 1969 r., godzina 11:58. Nagle odezwał się telefon w straży z wiadomością że palą się budynki gospodarcze w Szymanowie i proszą o pomoc. Ogłoszony alarm syreną alarmową poderwał strażaków i wezwał do szybkiego przybycia do remizy. Br. Filip Markiewicz już uruchomił samochód a br. Cherubin Pawłowicz mobilizował do szybkiego ubierania się. Wyjechaliśmy w drodze odmawiając modlitwę „Pod Twoją Obronę” jak zawsze czynimy przy wyjazdach do pożaru i innych akcji. Jechaliśmy szybko ale bezpiecznie, przy kościele w Szymanowie skręciliśmy w lewo i widok jaki zobaczyliśmy przedstawiał się bardzo groźnie.
- Szczegóły
- Odsłony: 330
Czytaj więcej: • Pożar w Szymanowie - wspomnienia br. Czesława Ocetka
3 sierpnia 1969 r. odprawiała się Msza Święta w kościele, w której wszyscy braliśmy udział. Dochodziła godzina 11:28 gdy zostaliśmy powiadomieni że jest pożar w Sochaczewie. Szybko wyszliśmy z kościoła i udaliśmy się do remizy. Naczelnik powiadomił nas: „pali się pawilon handlowy!”, więc wyjechaliśmy. Po przybyciu na miejsce pożaru sytuacja została opanowana. Wobec tego Komendant Powiatowy kpt. Bieńczyk Ferdynand pozwolił żebyśmy wrócili do remizy. Wyruszyliśmy w drogę powrotną i w miejscowości Chrzczany zauważyliśmy że dym unosi się ze stodoły, gospodarstwa położonego obok drogi. Wówczas zatrzymaliśmy nasz samochód, po czym wjechaliśmy na podwórko i rozwinęliśmy węże. „Woda naprzód!”, w tym czasie z domu mieszkalnego wyszedł gospodarz zaskoczony tym co się dzieje… Pożar wybuch kiedy gospodarz i rodzina po obiedzie zrobili sobie drzemkę. Był to najszybszy dojazd do pożaru w jakim kiedykolwiek uczestniczyliśmy. To był ten szczególny przypadek. Poszkodowanym był J. Charamiński.
brat Czesław Józef Ocetek
- Szczegóły
- Odsłony: 302
Moja działalność w straży, w jej pierwszych miesiącach związana była z akcjami pożarowymi, ale zdarzały się też inne. Dnia 13 września 1964 r. o godzinie 7:40 do furty klasztornej zgłosił się gospodarz Franciszek Zdanowski zamieszkały we wsi Lisice z prośbą o pomoc w uwolnienia konia z piwnicy. W straży zarządzono alarm mimo trwających rekolekcji zakonnych, bo pomoc bliźniemu jest na pierwszym miejscu. Strażacy zajęli miejsce w samochodzie ciężarowym GMC, potocznie zwanym „Dżems”, dostosowanym jako wóz bojowy gaśniczy. W samochodzie był zainstalowany zbiornik na wodę o pojemności 3000 l, w części tylnej było zadaszenie dla czterech strażaków oraz zamontowana motopompa. Pojechaliśmy w kierunku Warszawy i po kilku minutach byliśmy na podwórku gospodarza.
- Szczegóły
- Odsłony: 305
Czytaj więcej: • Ratowanie uwięzionego konia - wspomnienia br. Czesława Ocetka
Ochotnicza Straż Pożarna w Niepokalanowie pociągnęła mnie swoją działalnością, tym że pomagała ludziom poszkodowanym a jednocześnie kształtowała i rozwijała sprawność fizyczną, uczyła posługiwania się sprzętem pożarniczym. Do tych działań zachęcał mnie także czynnik religijny - jadąc do pożaru w samochodzie odmawialiśmy modlitwę „Pod Twoją Obronę” zawierzając Matce Bożej naszą pracę, a po skończonej akcji robiliśmy zbiórkę za samochodem i odmawialiśmy „Zdrowaś Maryjo” za osoby poszkodowane w pożarze czy w innym nieszczęściu. W tym miejscu chciałbym przywołać słowa Św. Maksymiliana wypowiedziane na akademii z okazji 5-lecia straży, dnia 15 sierpnia 1936 roku: „Celem straży pożarnej to ochrona od ognia natomiast dalszym celem jest sprawa Niepokalanej, dalsze więc jest ważniejsze i szczytniejsze od pierwszego. Niech strażacy niosą pomoc bliźnim poza furtą klasztorną aby w ten sposób pociągnąć ludzi do Niepokalanej Matki Bożej”.
- Szczegóły
- Odsłony: 320
Czytaj więcej: • Moje wspomnienia strażackie - br. Czesław Józef Ocetek